poniedziałek

Panie...

W tym tygodniu umarłam kilka razy
W tym tygodniu płakało ze mną wiele osób
W tym tygodniu widziałam łzy innych matek
i trzepoczące powieki ojców dzieci z pokrojonymi głowami

Myślałam jak można żyć dalej
kiedy tak bardzo choruje dziecko

Po raz pierwszy przez cały tydzień spałam w naszym łóżku bez Ciebie
Było mi zimno. Ubrałam Twoją koszulę

W pusty strąk serca włożyłam rachityczną nadzieję
Przyglądam się jej
Niepewnie
 
Jak poręczy trzymam się słów Jana:

Panie choruje ten, którego Ty kochasz


Antoś

Obraz  Ryha Paprockiego. Zapora w Niedzicy. 

czwartek

Moja jest tylko racja i to święta racja

W sieciowym katalogu Blogi Mam zarejestrowałam się w kategorii Ekspert. Jak by nie było, co czworo dzieci to nie jedno. Specjalizacja jest.
Może się więc wydawać, że dla takiej wielodzietnej mamy wychowanie potomstwa to bułka z masłem.
W istocie. Mam kilka opanowanych do perfekcji umiejętności, które zawdzięczam wielokrotnemu macierzyństwu, np.
- zachowywanie zimnej krwi w zdrowiu i w chorobie (ileż to przeżytych nagłych gorączek, chorób zakaźnych, uczuleń i suchych kaszlów!)
-  wykonywanie rozmaitych czynności życiowych jedną ręką (make up, odcedzanie makaronu, mycie okien, odkurzanie, toaleta - czego to się nie robi z dzieckiem na biodrze),
-  ustalanie priorytetów (chociażby w minizakresie: oderwać noworodka od piersi, czy zareagować na rozpaczliwe wołanie dwulatka: kupaaaaa!),
- wywabianie plam,
- odporność na krótki i przerywany sen (po tylu latach wydaje się, że sen właśnie tak wygląda)
- umiejętność bezgłośnego kichania, bo dziecko taki apsik budzi,
- rytualne snucie marzeń o dzieciach grzecznych, porządnych i ułożonych,

 Tyle tylko, że żadna z tych "sztuk" bezpośrednio nie dotyczy wychowania. Umożliwiają tylko funkcjonowanie domu i zachowanie względnego spokoju. Więcej chyba nic.

Paradoksalnie czterokrotne bycie mamą doprowadziło mnie do odkrycia prawdy oczywistej: nie ma uniwersalnego sposobu na wychowanie. Okazało się, że do dzieci nie ma dołączonej instrukcji obsługi. Mało tego - każde z nich guzik od tej samej sprawy ma w innym miejscu, o ile w ogóle go posiada. Ba! Kolejnych dzieci nie da się wychować tak samo, bo zmieniamy się my, współwychowuje rodzeństwo, trafiamy na innych przewodników życiowych, znajdujemy się w innych sytuacjach.

Tak sobie myślę, że macierzyństwo i ojcostwo uczy przede wszystkim pokory i tolerancji. Niejedną lekcję tych cnót trzeba odebrać będąc rodzicem.

  2012

Cichutko głaskać aspiracje i pragnienia zawodowe, żeby nie odzywały się zbyt głośno i często, a najlepiej odeszły od nas wcale.
Przewartościować szary dzień nad splendor i oklaski.
Poczuć gorzki smak impertynencji tych, którzy wiedzą lepiej.
Spłonąć na widok zachowania latorośli i przełykać wstyd o smaku papryczki chili.
Milczeć, gdy tysiące czarnych słów, którym rozum nie udzielił głosu, wisi na krawędzi ust.
Ciągle przekonywać się, że norma jest znacznie szersza i głębsza, niż  sądziliśmy, bo właśnie problem dotknął nas.
Westchnąć, bo nasze dzieci okazują się zwyczajne - jak my - pełne zalet  i wad.

Czasem, niestety, ego bezlitośnie skrzeczy.  Wtedy zdaje mi się, że

Moja jest tylko racja i to święta racja. 
Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza, niż twojsza,
 że właśnie moja racja jest racja najmojsza!

To ja  mam czworo dzieci. To ja jestem ekspertem. To ja wiem lepiej.
Cóż...
Te głosy lubi złagodzić modlitwa św. Tomasza z Akwinu:

 Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania wszystkim ścieżek. 

Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasami mogę się mylić. 

Serdecznie ją polecam.

Pełny tekst tej modlitwy można znaleźć np. tutaj

P.S.
Ciężko było czytać tego Miłosza przy karmieniu - 800 stron trudno utrzymać jedną ręką. Czasem się nie da.
.

A gdy kiedyś zabłądzisz w te strony

Tego wieczoru, w którym zapadła decyzja o zakupie maleńkiej 100-letniej chatki zarośniętej pokrzywami i dzikim bzem, Chłopak Za Lustrem zamarzył słowami Wojtka Belona:

A kiedy dom będę miał
To będzie bukowy koniecznie
Pachnący i słoneczny
Wieczorem usiądę - wiatr gra
A zegar na ścianie gwarzy (...)
Świeca skwierczy i mruga przewrotnie

Od tamtego czasu Ala przeistoczyła się z oseska w 12-letnią Anię z Zielonego Wzgórza.
A dom? Jest jak z tej piosenki. No i - jak Ala - urósł trochę.
Nadeszła pora na dalszy ciąg:

A gdy kiedyś zabłądzisz w te strony
to dom mój otworem stoi 
Dla takich właśnie jak Ty


U nas

Do Krakowa rzut beretem. Ze ścieżką w ojcowski las.
Dwa dwuosobowe pokoje.
Kontakt:  mamaczworga@wp.pl

Dla tych, którzy chcą posłuchać:


U nas. Przedwczoraj

poniedziałek

Czas dla nas już płynie

17 lat temu zostałam żoną Chłopaka Za Lustrem.
Często powtarzam słowa modlitwy z naszego ślubnego zaproszenia
i Włodzimierza Dulemby - jednej z najpiękniejszych dla mnie piosenek z muzyką Jana Kantego Pawluśkiewicza.
Niech i Wam przynoszą szczęście.  

Pozwól nam Boże w łaskawości swojej zachować naszą miłość wśród życia trosk i bólu,
byśmy potrafili w jedną patrząc stronę, 
przyjąć z wiarą silną wszystko,
co przyniesie czas  


czas dla nas już płynie i zanim noc minie
zbudzisz się przy mnie jak kwiat snu
(...)

odtąd będziesz dzielił ze mną czas na pół
ciepłem lekkim twych dłoni

nasz szczęściem nakryty stół

i kwiaty pachną na nim
już słychać tętent dnia
jak galop młodych koni
pęd życia z naszych ciał
przyniesie nowy płomień
 
maleńki płacz

nasz szczęściem nakryty stół

choć gwiazdy przyszłość kryją
przed nami czasu zdrój
świt będzie jasną chwilą
i zdarzy się nam cud
by czekać aż on zaśnie
by patrzeć jak on rośnie
maleńki pąk 

 A teraz -  jak zapowiadał Piotr Skrzynecki w Piwnicy pod Baranami - Beata Rybotycka i ...Grześ:




czwartek

Jestem z upływającej wody


Razem z sierpniem przyszła śmierć. Ta tyle razy w życiu wymodlona suplikacjami - nienagła i spodziewana.  Ta kwitowana westchnieniem "piękny wiek". Pomiędzy Bogną a Babcią  90 lat codzienności, zastępy aniołów, demonów i ludzi.
Upał wygonił nas nad wodę. A tam bezczelne życie kipi wszystkimi szczelinami: gwarem plaży, piaskiem z zachwytem obracanym w maleńkich paluszkach, śmiechem dzieci, zapachem gofrów - niepomne na to, że oto stał się jeden ruch  do przodu w zębatym kole życia, jedno oczko dalej w odwiecznym łańcuchu pokoleń.
A dusza moja?  Smutna jest aż do śmierci.  (Mt 26, 36) 


Na pogrzebie Staruszki w maleńkim wiejskim kościółku u podnóża Gór Świętokrzyskich rodzina z czterech stron świata. Praprawnuczek goni jednego z 36 prawnuczków, 20 wnuczka poznaje prawnuczkę, łzę jednej z 4 sióstr ociera jeden z 4 braci. Myślę słowami Isaaka Singera:

 MIŁOŚĆ TRZYMA SIĘ MOCNO 

Posłuchajcie koniecznie tego opowiadania (Ole i Trufa). Można go też przeczytać tutaj. 
I nie od rzeczy są życzenia wujka wypowiedziane nad grobem:

Wszystkiego najlepszego Babciu na nowej drodze życia

Tak właśnie. Wszystkiego najlepszego Babciu. I do zobaczenia.

Osieroconym - Halina Poświatowska i Wolna Grupa Bukowina:



Jestem z upływającej wody
z liści, które drżą
trącane dźwiękiem wiatru
przelatującego pospiesznie




środa

- Mamo, zobacz! -Co? Kałuża. -Nie. Serce.

Z gór, po których chodziliśmy całą ekipą, przywiozłam nowe siły, takie co to przejawiają się w chęci ugotowania wszystkich smaków lata i  zatrzymania zapachu wiatru w stosach dziecięcych ubrań, wydostających się z foliowych toreb i odzyskujących godność na bieliźnianym sznurze. Tak... znów można zacząć mieć nadzieję, że wszystko się zdąży: od zmienionych papierów toaletowych, zamiast pustych rolek zagadkowo zwisających z podajnika, po rozwój duchowy dzieci jak i też własny.
Utrwalam to miłe poczucie sensu, dzieląc się słowami, które chciały mnie spotkać na wakacyjnych szlakach.
Pierwsze - a jakże - w związku z powrotem dziewczyn z oaz ks.Franciszka Blachnickiego (założyciela oazowego ruchu) z dedykacją dla małżonków:

Znoś innych! Miłość chrześcijańska polega na wzajemnym znoszeniu siebie w cierpliwości .

W rezerwacie Białej Wody
lipiec 2012

Drugie z niedzilenej mszy w Jaworkach, a propos wakacyjnych gości i sezonu grillowo - imieninowego:

Najbardziej lękamy się drugiego człowieka. 
Tak bardzo starannie chcemy się przygotować na każde spotkanie, żeby niczego nie zabrakło, 
zamiast po prostu czerpać radość ze spotkania.

Trzecia myśl jest stara jak babcia Drozdzowska, a pewnie i ona ją zasłyszała od innych Mądrych Kobiet.
Ku przestrodze wszystkim sterylnym mamom z jednym dzieckiem i ku pocieszeniu wszystkich mam wielodzietnych :

Gdzie jest pajęczyna tam szczęśliwa rodzina 

Przypomniał ją dziś Chłopak zza Lustra przy obiedzie na widok pająka, który jak linoskoczek balansował nad stołem. Brr..





 A my ciągle na tarasie 
   gadu, gadu, gadu nocą, 
    baju, baju, baju w dzień




Gorzała szybciej dziala, ale kawa się nadawa

Jest takie jedno lekarstwo radykalne. Generalnie - jak mówi tytuł - służy "przełamywaniu lodów przy nawiązywaniu stosunków towarzyskich", ale moim zdaniem ma dość szerokie spektrum działania. Skuteczne jest więc też na sytuacje, kiedy okazuje się że dziecko zaczyna mieć ospę, gdy właśnie  wyjeżdża się na wakacje (w naszym przypadku to była też Wigilia). Kiedy obowiązki spiętrzyły się tak jak góra prania w łazience i naczyń w kuchni. Kiedy latami gromadzone doświadczenie jest nic niewarte wobec oddechu rutyny i samego siebie chciałoby się kopnąć w tyłek, o ile tylko ta część ciała znajdowałaby się w zasięgu. Kiedy nasz pieczołowicie pielęgnowany chilloucik nagle brzmi jak zgiełkliwy hard rock. Słowem: kiedy czar pryska.
 Proszę bardzo - egzemplum spod naszego kawałka nieba.


Rozlewam lato w butelki - jak powiedziałby słowiarz Tuwim (czy ktoś jeszcze pamięta ten wiersz z beztroskich lat podstawówki?) Kopiaste wiadro wiśni  przybiera formy zgrabnych butelek, dżemowych słoików i otyłego dymionu. Razem z nimi, oblizując lepkie od soku palce, pasteryzuję obrazy, aby ogrzać się nimi w krótkie zapracowane dni:
nachylam się nad uwięzioną w butelce esencją letnich aromatów i patrzę przez nią na wiśniowy świat,
uśmiecham się do wspomnienia Chłopaka zza Lustra, który w pierwsze ciepła przywiózł lody gałkowe w dwóch rękach, trzymając przy tym kierownicę i oczywiście zmieniając biegi, bo chciał zjeść je ze mną na tarasie,
łapię Bogusine tadatadada, które za miesiąc już nigdy nie będzie miało się powtórzyć.
Jest tu też miejsce dla Antka sikającego w pokrzywy, bo "tu jest lepiej" 
i szklanki mineralnej z porzeczkami spowitymi w bąbelki, przygotowanej przez Manię - to nic, że późnym wieczorem -  w końcu są wakacje. No i Prosiaka - 10- letniego przyjaciela Ali - w okularach przeciwsłonecznych.






Już już jestem bliska przekonania, że  to bieg wolny jest najwłaściwszym tempem życia.
Zjadamy kolorowe leczo i wychodzimy obejrzeć konika polskiego z  kobiecą zalotną grzywą, który pasie się za naszym płotem. Wkładam Bognę do wózka i odwracam się, żeby jeszcze zabrać cośtam. A potem słyszę nagły płacz, którego brzmienia nie znam. Kiedy po godzinie okazuje się, że ceną mojej niefrasobliwości jest być może tylko guz, dusza dygoce we mnie jeszcze jak osikowy liść. Chłopak Zza Lustra pociesza jak umie: nie martw się, mnie tak samo od razu serce rozbolało...

"Kawa się nadawa, lecz gorzała szybciej działa" 
- zaczyna tropić moją krzątaninę dwuwers z wiersza Stanisława Barańczaka. "Zastosować!" -  wydaję sobie żołnierskie polecenie.
Zażywam w wersji dla matek karmiących czyli: "Gorzała szybciej działa, ale kawa się nadawa".
Nadawa się, nadawa, chociaż  tradycyjnie wystygła. Bo czasem wystarczy tylko zaparzyć.

Uśmiechu życzę przy Jarosławie Wasiku:

 



czwartek

"Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni..."


Marysia i Ala wyjechały na oazy - każda w inne miejsce - taka mała szkoła latania. Krok w dorosłość. Dzwonią wesołe, a w potoku radosnej paplaniny dominują słowa: extra, wspaniale i super.
My też jakby zadowoleni. Choćby przecież z pragmatycznego punktu widzenia suma przedstawia się  następująco: 2 dzieci na 3 tygodniowych wakacjach równa się 42 mokre ręczniki mniej do rozwieszenia, 84 skarpetki mniej do prania, 168 talerzy mniej do umycia itd., itd. Nie licząc tych wszystkich wyszczerzonych: zabierz, umyj, wynieś, sprzątnij-sprzątnij-sprzątnij !
I choć maluchy są z nami, jakoś tak dużo czasu mamy...

W te kolejne wakacje, w  lipcowe, wypełnione ciepłym zapachem i latarenkami świetlików wieczory, powraca do mnie  piosenka Kazika:
"Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Gdy nie ma dzieci w domu to jesteśmy niegrzeczni"

Jednak, radosne te słowa - jeśli się nam bliżej przyjrzeć - okazują się wesołkowate i są zaledwie marną zasłoną tęsknoty.

- Dzwoniły dziewczyny?
- Jak tam, masz jakieś wieści?
- Dostałaś jakiegoś smsa?

Wymieniamy się pytaniami i westchnieniami w rodzaju:
 - Ciekawe jak tam dziewczyny?

Pamiętam dokładnie ten podmiejski przystanek 14 lat temu. Kilka chwil wcześniej dowiedziałam się, że będę mamą. Pierwszy raz. Jeszcze nie ma komórek, więc nie da się zatrajkotać rozmowy z samym sobą. Stoję na tym przystanku i nagle rozumiem słowa popularnej piosenki

2011








 "więc teraz serca mam dwa, smutki dwa"

 Myślę sobie wtedy, że właśnie 


od tej chwili nie będzie w moim życiu ani jednego dnia, w którym  myślą nie dotknę tego dziecka

I choć dotąd, słuchając utworu Katarzyny Groniec "Będę z Tobą", zawsze myślałam  o Chłopaku Za Lustrem, w te wakacje zrozumiałam, że jest to piosenka także o naszych dzieciach. I dla nich.

Ze swojej drogi zejdę
Będę z Tobą
dokądkolwiek pójdziesz, cokolwiek zrobisz
będę z Tobą
Gdziekolwiek się zwrócisz, cokolwiek powiesz
będę z Tobą

Ze swojej drogi zejdę

  Będę z Tobą
I w najlepszej z chwil i najgorszej tez
Będę z Tobą
Jak i w pierwszym, tak i w ostatnim dniu
Będę z Tobą
Z Tobą

Ty przed Tobą świat,

za Tobą ja,

a za mną już nikt



niedziela

A kiedy boli mnie skarpeta

Bywa, że nasz 4 -letni Antoś z przedszkola przychodzi nie w humorze. Nie dośpi, żółtka nie wciągnie i swoje złe samopoczucie wyraża narzekaniem. Któregoś razu, gdy właśnie wszystko było nie tak, wykrzyczał:

- Skarpeta mnie boli !!!

Rodzinka od razu podchwyciła, bo kogóż z nas czasem skarpeta nie boli...
Komunikujemy się więc teraz mniej więcej tak:

- Co Maryś?
- Nic...Skarpeta...
Albo:
- Co mamo. Skarpeta ?

No więc, kiedy boli mnie skarpeta, lubię natknąć się na dobre słowo. Toteż do Wielkiego Sprzątania na lodówce wisiało przesłanie:
 
 Jeżeli masz jedzenie w lodówce,
ubranie na grzbiecie, dach nad głową i łóżko do spania...
 
To jesteś bogatszy niż 75% ludzi na świecie 


 Najbardziej jednak przejmują mnie te:

 Jeżeli Twoi rodzice żyją
i ciągle są małżeństwem ...jesteś wyjątkową rzadkością


Żegnam się zaś tym oto przesłaniem, przytulając wszystkich, których właśnie boli skarpeta i w sieci szukają zapomnienia:

Jeżeli możesz przeczytać tę wiadomość,
to jesteś szczęśliwszy niż dwa miliardy ludzi,
którzy w ogóle nie umieją czytać

 
Na Gubałówkę ze spacerówką
2005

Poniżej pełny tekst. Może ktoś znajdzie tu jeszcze coś dla siebie.

Jeżeli

Jeżeli masz jedzenie w lodówce,
ubranie na grzbiecie, dach nad głową i łóżko do spania...
To jesteś bogatszy niż 75% ludzi na świecie

Jeśli masz pieniądze w banku i trochę
drobnych w portfelu...
To należysz do 8% najbogatszych ludzi na świecie

Jeżeli obudziłeś się rano bardziej zdrowy niż chory...
To masz się lepiej niż milion ludzi, którzy nie
przeżyją tego tygodnia!

Jeżeli nigdy nie doświadczyłeś niebezpieczeństw wojny,
samotności, więzienia, tortur i głodu...
To jesteś w lepszym położeniu
niż 500 milionów ludzi na świecie

Jeżeli możesz chodzić do kościoła bez strachu, nie obawiając
się aresztowania, tortur lub śmierci...
To masz więcej szczęścia niż miliard ludzi
na tym świecie

Jeżeli Twoi rodzice żyją
i ciągle są małżeństwem
...jesteś wyjątkową rzadkością

Jeśli potrafisz trzymać głowę wysoko z uśmiechem na twarzy
i umiesz okazać wdzięczność...
to jesteś wybrańcem, bo wielu potrafi być
wdzięcznym, ale niewielu to robi

Jeżeli możesz trzymać kogoś za rękę, przytulić kogoś
lub chociaż poklepać po ramieniu
...to jesteś szczęściarzem, bo możesz przekazać ukojenie

Jeżeli możesz przeczytać tę wiadomość,
to jesteś szczęśliwszy niż dwa miliardy ludzi,
którzy w ogóle nie umieją czytać.






wtorek

Ciesz się mamo

   Trzy lata temu Maria - jako uczennica V klasy - wzięła udział w ogólnopolskim konkursie,  takim co to w każdej szkole organizują, tylko trzeba zapłacić wcześniej 8 zł. Rezolutne dzieciaki chętnie biorą w nim udział,  bo zawsze to jakaś matematyka przepadnie. Jakież było nasze zdziwienie, gdy bodaj po miesiącu Maria ogłosiła, że została laureatką i zajęła 7 miejsce w Polsce.
Po rozmaitych przejawach entuzjazmu (z tańcem radości włącznie), dopadły nas wygłodniałe

w ą t p l i w o ś c i

- Ale Marysiu, może to nie  w Polsce, tylko w szkole?
- No a masz jakieś potwierdzenie, dyplom, albo coś?
- A jak ci to pani powiedziała?
- No wiesz, w Polsce ze wszystkich szkół... to by było bardzo poważne zwycięstwo. Pokonałabyś setki, jeśli nie tysiące osób... - próbowałam uświadomić jej rangę sukcesu.
- Może się przesłyszałaś
Magiel trwał, aż w końcu skonsternowana Marysia odpaliła:

- A ty się mamo ciesz i nie wnikaj!

Trudno nie uwierzyć w to, że dzieci są nam dane także po to, aby nas wychować, abyśmy naprawdę mogli dojrzeć. 




 Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym
2010



A czy Wy pamiętacie  słowa swoich dzieci, które otwierały Wam oczy na świat i siebie samych?


środa

Lekarstwo na umysł


W bibliotece aleksandryjskiej - największej bibliotece czasów starożytnych - widniał napis " Lekarstwo na umysł". O tym, że książki mogą dawać niesamowitą siłę, taką że można lecieć na skrzydłach przez co najmniej kilka dni, wie każdy.
Kto jeszcze nie czytał  poradnika Beaty Pawlikowskiej "W dżungli miłości"?
 
 Autorka dzieli ludzi na leniwców i wojowników. Leniwiec - jak ten zwierzak - siedzi na drzewie, póki nie odpadnie. Wojownik walczy z własnymi słabościami. Dla mnie to książka o tym, jak ważna jest silna wola, która jest jak mięsień - trzeba ją po prostu ćwiczyć i używać. Po przeczytaniu książki - od razu się chce działać.
Pani Beata Pawlikowska prowadzi również blog, a wpisy,  które można znaleźć tutaj zmoblilizowały mnie i ja też spotkam rankiem na łące Boga.
Gorąco polecam te energetyzujące koktajle.
Na siłę, potrzebną do zmagania się z codziennością najlepiej zażywać trochę liter 2 razy dziennie, popijając filiżanką kawy lub herbaty.