piątek

"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się - zarobiony jestem"

  Ciasna sala wypełniona 16-latkami. Ktoś westchnął głośno "O Boże!".
- O Boże? Jaki to przypadek "O Boże"? No, jaki?
Chwila przeciągającego się milczenia oznaczała niewinność umysłów i nieskażenie ich prostotą deklinacji wołacza.

-  O!O!O!
   O!O!O!
   Wołacz: O!O!O!
   Wołacz O!O!O!
   O, Boże! - Wołacz!
   O, Boże! - Wołacz!
   Wołacz! - O, Boże!
   O!O!O!
  Rozweseleni rytmem, zgrywą, ruchem rapujemy pozostałe przypadki, których nazwy i kolejność po kilku powtórkach stają się oczywiste...
Codziennie śni mi się, że uczę i  że jeżdżę na nartach.


A tymczasem poznaję uroki pozycji horyzontalnej:
zmieniłam dzwonek w telefonie na programową piosenkę SDM-u z wakacji
Uważnie czytam całe artykuły w gazecie
Przełamałam niechęć do skypa, by popatrzeć na pikslowe twarze najbliższych
Przejrzałam kilka sukienek w sklepach internetowych
Otworzyłam bloga

Czas upływa mi na tropieniu analogii między sobą a foką
googlowaniu zapytania jak nie wpaść w rolę ofiary
zastanawianiu się nad pojemnością formy zapisków z czasu choroby
rozmyślaniu nad status quo osób niepełnosprawnych
dynamiką kuli bilardowej i kamienia

To nie jest łatwe uczucie.
Całe życie budować poczucie wartości na dawaniu sobie rady a potem nagle nie móc zbyt wiele. Ciągle leżeć lub siedzieć, podczas gdy dotąd na pewno to siadało się do obiadu (a i to na chwilę, bo piciu, bo łyżką, bo zetrzeć rozlane, podnieść upuszczone).
Zdać sobie po raz kolejny sprawę, że świat zbawił już Ktoś Inny i że Ziemia będzie obojętnie mełła próżnię swym wirowo-obrotowym ruchem również beze mnie.

   Od dawna wiedzieliśmy, że świat szpitali i przychodni to osobna, zawoalowana cywilizacja. Ludzie zdrowi bronią się przed nią wyparciem, ale bardziej lub mniej uświadamiają sobie jej istnienie. Jednak ten kontynent z Kafki rodem, machina absurdu napędzana wszelkimi odmianami ludzkiego bólu, stanie się - prędzej czy później - ojczyzną każdego,

bo tylko ten świat bólu; bo tylko ten świat
jest bólem; bo światem jest tylko ten ból. 

jak puentował wiersz Stanisław Barańczak.    


Nie. Nie nudzę się.
Prowadzę telefoniczne flirty z rejestracjami przychodni
Trenuję pokorę nieustannego proszenia o podanie czegoś (herbaty, leków, komórki, laptopa, kabla, chusteczek)
Przyglądam się tangu Chłopaka Zza Lustra z odkurzaczem - to, co nazywałam nadmiernym kontrolowaniem sytuacji, teraz jawi mi się jako cudowna zapobiegliwość
Dzieci przytulam częściej

   Lektura ulotek lekarstw, należąca do gatunku literatury popularnej typu horror, dostarcza mi przeżyć w rodzaju antycznego katharsis. Wystarczy obwąchać pobieżnie tekst i już czuję się młodo, rześko i sprawnie jak wylegujący się jedynie na łóżku akrobata.

   Pytanie o sens pechowego zdarzenia, prowadzi mnie coraz bardziej w kierunku postrzegania go jako daru. Może dlatego taka odpowiedź przychodzi mi łatwo, bo to się zgoi, zrośnie, to nic specjalnego tak naprawdę. Ale cieszę się, że taka refleksja do mnie przyszła. Otrzymałam czas na relacje niepodyktowane pośpiechem, na odklejanie etykietki "zarobionej", na światło. Nadeszła wspaniała pora, w której codzienne "jakoś" mogę zmieniać w "jakość".

Chcemy noc przeskoczyć
ciemną i niepewną
z biletem kupionym 
w nieznane

Lecz mówisz - znów musi się udać
choć tyle podróży za nami
Przecież jedziemy dziś
na dwa dni do Włodawy


SDM- Wojtka Belona ostatnia ziemska podróż do Włodawy
- nasza programowa piosenka z wakacji na Polesiu

Foto Chłopak zza Lustra:

1. W Ojcowie, Boroniówka.
2. Jezioro Czwarty w Golejowie.
3."13" - Gniezno.
4. Jaworki. W tle Homole.
5. Pustelnia Złotego Lasu. Rywiany.