poniedziałek

Raz na wozie, raz w nawozie

Kiedyś upominałam Alę.  Po raz tysięczny może. Padło więc sakramentalne: "Ile razy ci to mam powtarzać!". Sprawa dotyczyła sprzątania ubrań, albo odniesienia talerza ze stołu, a może wykonywania ćwiczeń. Zwyczajnie - jak u wszystkich. A że czara goryczy akuratnie się przelała, poczułam się rozczarowana po koniuszki palców.  Do Chłopaka zza Lustra marudzę, że  siły już nie mam i że to wszystko chyba bez sensu jest, bo efektów ani widu ani słychu.
 A on rzekł:
Wszystko rodzi się w bólu.
Poczekaj.

Każdego chyba dotyka syndrom rodzicielskiego wypalenia. Czasem aż ręce opadają, że tylko siąść i płakać. Rezygnacja, bezsilność, brak wiary i pomysłów - spotykają częściej lub rzadziej, ale spotykają. Mnie też. W takich chwilach mawiam, że najlepiej idzie mi wychowywanie dzieci cudzych. Z własnymi gorzej. Jakaś inna zrezygnowana matka mówiła: Ja to już powinnam rentę dostać za to jego wychowanie.

Tak. Rodzicielstwo jest trudne, a nasze umiejętności oparte na intuicji i doświadczeniach wyniesionych z rodzinnych domów, a w lepszych przypadkach wzbogacone modnymi poradnikami, których wartość zrewiduje czas i kolejne teorie wydane na błyszczącym papierze - poddawane są nieustającej weryfikacji.

Tymczasem już  starożytni uspokajali:
 
Per aspera ad astra
- Przez ciernie do gwiazd
A więc, gdy nadejdzie ta chwila, w której zaczyna się wydawać, że wszystkich dzieci są lepsze (szybciej zasypiają, mniej płaczą, sa bardziej samodzielne, bardziej sumienne, więcej pomagają, są bardziej pomysłowe itp.) przypomnę sobie, że

Każdy miewa czasem takie dni, w których trawa u innych wydaje mu się bardziej zielona.


sobota

PRWF czyli Piątkowe Rodzinne Wieczory Filmowe

Czwarte dziecko?!
W ciąży?! Ojej...
Tak, to takie niemodne. Patologia pewnie, a co najmniej wpadka. Biedni.

Żeby tylko litościwe westchnienia. Były też te z podlejszego gatunku insynuacje, ironie i wyrazy współczucia. A Iza od pięciorga dzieci mówiła, że niektórzy z ich znajomych wyrażali gotowość dzielenia się swoim doświadczeniem w zakresie antykoncepcji.

Uważajcie. Tak łatwo zranić wielodzietną mamę.
Potrzebujemy waszej radości i zapewnień o tym, że świetnie nam idzie. Naprawdę.

Pewnie, że troskaliśmy się jak to będzie. I to jak! Czy wystarczy nam sił, czy się jeszcze nadajemy i czy Maleństwo będzie szczęśliwe z nami staruszkami. No a praca, którą lubię?
Pewnej nocy obudziły mnie słowa. Usłyszałam je w sobie. Bardzo wyraźnie:

Dziecko niczego nie odbiera. Może tylko dawać
 
Tak się stało.
Narodziny  Bogny pokazaly nam jak wiele jeszcze jest możliwe i ile jeszcze możemy otworzyć drzwi.

Ot chociażby czytanie dziewczynom (12 i 14 lat) książek i PRWFy.  Teoretycznie niemożliwe przy codziennie pracujących rodzicach czwórki dzieci. Prawda? A jednak, coś czego nie robiliśmy z trójką doskonale wychodzi nam z czwórką!

 PRWF czyli Piątkowe Rodzinne Wieczory Filmowe zainaugurowaliśmy ponad rok temu. Generalnie telewizji u nas w dawkach homeopatycznych, więc PRWFy to świetna sprawa. Bywały na nich popcorny, gościła pizza, a nawet ogłosiliśmy amnestię dla chipsów. Piątek jest dniem doskonałym!
To nic, że najmłodsi widzowie padną, a bywa, że i najstarszym się to zdarzy. Ważne, że jesteśmy razem.

Jakie filmy oglądamy?


Jasminum, Stowarzyszenie umarłych poetów, Cinema Paradiso, Życie jest piękne, Uwierz w ducha, Kopia mistrza, Nie lubię poniedziałku, Dym

Przeplatamy czymś dla najmłodszej widowni, np.Odlotem, Nemo.
Dziś obejrzeliśmy Wielki Mike.

Świętujcie Piątkowe Rodzinne Wieczory Filmowe - to świetny czas budowania więzi i wprowadzania w świat. A filmy piękne przecież.