Zaczęło się jak co roku - może w tym, to już nawet w
lutym -
od podszytego zachwytem stwierdzenia
"z a w i o ś n i a ł o!"
(pożyczonego na stałe z wiersza Stanisława Młodożeńca)
Potem już tylko Miron szeptał nam do ucha
pocieszenie:
to tylko "nowa wiosenna słabocha"
W tym
czasie z moich ulubionych "Wierszy antywiosennych" przypomniałam sobie te, które onegdaj pomogły mi oddychać, bo zrozumiałam, że inni czasem też tak mają:
wiosną we mnie dmuchło
na zdechło
Kochacie siebie na wiosnę?
bo ja nie
Wiosna jasna
jak cholera
działa na mnie
katrupiąco
W sukurs przypędził niezastąpiony Andrzej Stasiuk. Ciało jego książki "Nie ma już ekspresów przy żółtych drogach" dotykane wielokrotnie, z nabożeństwem i z głęboką wewnętrzną zgodą. Fragmenty czytane na głos Chłopakowi zza Lustra:
"klimat umiarkowany (...) jest w istocie klimatem nieobliczalnym, klimatem schizofrenicznym, i przeklętym. (...)
Trzy dni temu było plus piętnaście stopni, a dzisiaj jest minus siedem. Powinniśmy być traktowani jak trochę niepełnosprawni, powinniśmy być częściowo zwolnieni od jakichś podatków albo ktoś powinien fundować nam sanatoria. Jakie pojęcie o naszym życiu może mieć Włoch, nad którego ojczyzną słońce nigdy nie zachodzi?"1
Na pamiątkę bierzmowania Marysia dostała młode
małżeństwo białych gołębi. Miał być jeden jako znak Ducha Świętego, szczególnie
po to, by przypominać sobie o darze męstwa. Miał być obfotografowany i wypuszczony. Przyjechały dwa i wybrały nas. Wczoraj miały parapetówkę w centralnym
szczycie domu, który Chłopak zza Lustra trzy dni urządzał na gołębie
mieszkanie. Zadzieram głowę w górę i podziwiam ich doskonałą biel, łagodne linie
kształtów i dostojeństwo. Tak wyobrażam sobie uosobione szlachectwo ducha.
Teraz ze Stanisławem Soyką i Wisławą mówię życiu:
Teraz ze Stanisławem Soyką i Wisławą mówię życiu:
Jesteś piękne!
bujniej już nie można było,
bujniej już nie można było,
bardziej mrówczo i nasiennie.
(youtube)
Szarpię życie za brzeg listka
przystanęło? dosłyszało?
Czy na chwilę, choć raz jeden,
dokąd idzie — zapomniało?
Zabiegam mu drogę z lewej
zabiegam mu drogę z prawej,
i unoszę się w zachwycie,
i upadam od podziwu.
Jaki polny jest ten konik,
jaka leśna ta jagoda —
nigdy bym nie uwierzyła,
gdybym się nie urodziła!
1. Andrzej Stasiuk, Nie ma już ekspresów przy żółtych drogach.Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2013, ISBN978-83-7536-628-0.
Zdjęcie z tęczą: Kraków, po dziewiętnastce u dominikanów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz